wtorek, 16 kwietnia 2013

Paznokcie: Prosto z Manhattan-u

Ozdoby na paznokciach są u mnie prawdziwą rzadkością, ale ostatnio przez cały tydzień oswajałam "łańcuchy" z Manhattan. Zdradzę Wam, że finalnie przypadły mi do gustu. 
Ozdobne naklejki na paznokcie to dobry wybór jeżeli zależy nam na błyskawicznym urozmaiceniu manicuru lub gdy brakuje nam umiejętności manualnych potrzebnych do tworzenia misternych wzorków. Dzięki naklejkom uzyskujemy ciekawy i trwały efekt za małe pieniądze (3,99zł ezebra).

Jak używać naklejek Manhattan, krok po kroku:
1. Pomaluj paznokcie na ulubiony kolor i poczekaj aż wyschnie.
2. Wybierz motyw i odetnij odpowiednią długość dla twoich paznokci.
3. Przyłóż naklejkę do paznokcia i delikatnie dociśnij. Upewnij się że z każdej strony dolega do paznokcia, zwróć szczególną uwagę na nasadę i wolny brzeg paznokcia. Ważne jest aby w tych miejscach naklejka dokładnie dolegała, bo w przeciwnym razie może się zadzierać.
4. Pokryj paznokcie utwardzaczem. Ja użyłam Seche Vite i wzorki trzymały się przez tydzień.
Pamiętam jak kilka lat temu panowała moda na bardziej lub mniej wymyślne naklejki na paznokcie. Sama miałam kilka różnych zestawów i choć różniły się wzorem wszystkie miały jedną cechę wspólną- były irytująco nietrwałe. Po kilku godzinach odklejały się, a raz nawet zdarzyło się że mimowolnie "powędrowały" po moim ubraniu (haczyły o sweterek i już na nim zostawały :/). Wtedy zakończyła się moja przygoda z wszelkiego rodzaju ozdobami, zrezygnowałam z nich na długi czas. 

Ostatnio w moje ręce wpadły naklejki Manhattan jednak z powyższych względów długo czekały na swoją premierę. Malując paznokcie czarnym lakierem wpadłam na pomysł, żeby dodać im jakiegoś oryginalnego akcentu i sięgnęłam po naklejki. Proces zdobienia jest banalnie prosty i trwa dosłownie kilka sekund (patrz wyżej: krok po kroku). Na koniec pomalowałam paznokcie utwardzaczem i przez tydzień cieszyłam się moim "łańcuchowym" zdobieniem

Naklejki pozostały na paznokciach w nienaruszonym stanie bez względu na wykonywane czynności. Najważniejsze jest to, że utrzymały się na miejscu bez jakiegokolwiek uszczerbku, nie odklejały się ani nie zadzierały. Przez cały czas były takiego samego koloru- nie ulegały odbarwieniu.  

Naklejki Manhattan są ciekawą i trwałą ozdobą, jeżeli lubicie takie gadżety lub szukacie czegoś na specjalne okazje będzie to dobry wybór. Każda z nas bez względu na umiejętności może z ich pomocą stworzyć zadziorny i rockowy styl.

środa, 10 kwietnia 2013

Zarumieniłam się. Róż do policzków Miyo

Róż do policzków to kosmetyk wielozadaniowy: odmładza, rozświetla cerę i podkreśla kości policzkowe. Warto się z nim zaprzyjaźnić, bo dodaje dziewczęcego uroku i świeżości. Ja preferuję delikatne barwy na policzkach. Jasny róż dobrze wygląda na mojej jasnej cerze, ostatnio wyjątkowo często sięgam po róż Miyo w odcieniu Peach (no 1).

Cena: 7,99zł/5g

Odcień Peach to nie brzoskwinia jak może sugerować nazwa, ale piękny jasny róż. Kolor jest bardzo uniwersalny, lekki i delikatny, pasuje do każdego makijażu i niemal każdej cery.



Róż jest dobrze napigmentowany i delikatnie sprasowany, wystarczy delikatnie przyłożyć pędzelek żeby nabrać odpowiednią ilość. 

Efekt możemy stopniować, nawet osoby rozpoczynające przygodę z makijażem nie będą miały problemów z nałożeniem zbyt dużej ilości produktu. Dobrze się z nim współpracuje nie zbiera się na twarzy, nie robi plam.
Jest bardzo lekki dla cery, nie spowodował wyprysków, nie podrażnia ani nie uczula. 
Trwałość jest standardowa (dla mojej cery), w połowie dnia wymagane są poprawki, ponieważ kolor traci na intensywności.

Opakowanie jest małe, bardzo lekkie wprost stworzone do damskiej torebki. Niestety wykonane ze słabej jakości plastiku, wolę nawet nie myśleć co by się stało gdyby kosmetyk spadł na podłogę.  



Mając na uwadze tę kategorię cenową róż Miyo jest bezkonkurencyjny. Za niewielką cenę możemy sobie pozwolić na przetestowanie odcieni z całej palety (4 warianty kolorystyczne) i wybrać swój ulubiony. Piękne kolory, wydajność i łatwość w aplikacji przemawiają na jego korzyść. Jedno muśnięcie pędzlem i delikatny, świeży wygląd gotowy.


Dziewczyny, nareszcie możemy z optymizmem spojrzeć w przyszłość, pogodową oczywiście. Wiosna zbliża się wielkimi krokami. Już nie mogę się doczekać, w szafie czekają wiosenne ciuszki. Dajcie znać czy do Was j zawitała ;)
Zapraszam na mojego facebooka- bądźmy w kontakcie! 

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Słońce z tubki

Zanim nadejdą ciepłe dni warto zadbać z większą starannością o swoje ciało. Skóra przez całą zimę skrzętnie chowana pod ubraniami mogła stać się ziemista, a częste zmiany temperatur mogły spowodować przesuszenia. Wraz ze zmianą garderoby na wiosenną odkrywamy więcej ciała, nie możemy pozwolić sobie na żadne niedociągnięcia. Ciało musi być wypielęgnowane i gładkie mamy się w nim dobrze czuć i wzbudzać zachwyt. Ja oprócz standardowej pielęgnacji do której zalicza się peeling do ciała, balsam oraz masło wiosną wzbogacam ją o kosmetyk brązujący.

Lubię efekt skóry muśniętej słońcem, opalenizna z tubki jest bezpieczna i wygodna, ponadto może wyglądać równie pięknie jak ta naturalna. Warto pamiętać, że również w jej przypadku zalecany jest umiar i indywidualne dopasowanie właściwego odcienia. Balsamy z samoopalaczem pielęgnują i stopniowo nadają skórze brązowy kolor, same decydujemy jak bardzo chcemy być "opalone". Jak powszechnie wiadomo słońce i solarium powodują przyspieszenie procesu starzenia się skóry i powstawanie przebarwień, w tym przypadku balsamy brązujące tryumfują, bo są bezpieczne.

Balsam brązujący jest najlepszą opcją dla początkujących, łatwo go precyzyjnie rozprowadzić oraz samemu decydować o intensywności koloru. Samoopalacz jest trudniejszy w obsłudze, ponieważ w przypadku niewłaściwej aplikacji mogą powstać smugi i plamy. 

L´Oréal Paris Body-Expertise Nutri Bronze nawilżające mleczko do ciała


Vichy Capital Soleil Auto bronzant samoopalające mleczko  do ciała

 

Zanim użyjesz balsamu brązującego koniecznie pozbądź się martwego naskórka peelingując ciało. Później codziennie po kąpieli wsmaruj w ciało balsam brązujący, a po 2-3 dniach będziesz mogła zaobserwować pożądany efekt skóry muśniętej słońcem. Kosmetyki te zawierają niewielką ilość (w porównaniu do samoopalacza) substancji nadających skórze kolor opalenizny i sprawiają, że pojawia się powoli i wygląda bardzo naturalnie. 

Nawet w przypadku balsamu ważne jest jego dokładnie rozsmarowanie, szczególna uwagę należy poświęcić kolanom i łokciom, sucha skóra może zabarwic się na ciemniejszy kolor.

Do "opalania" twarzy można sięgnąć po krem lub chusteczkę nasączoną samoopalaczem. Nie należy do twarzy używać tego samego kosmetyku co do ciała, ponieważ może być za ciężki i spowodować powstanie wyprysków. Kremy łączą w sobie właściwości pielęgnacyjne i opalające.

Mary Kay Subtle krem samoopalający do wszystkich rodzajów skóry

La Roche-Posay Autohelios krem samoopalający dla cery wrażliwej

Decydując się na chusteczkę samoopalającą wcześniej należy twarz posmarować kremem nawilżającym, poczekać aż dobrze się wchłonie, następnie nakładać kosmetyk od środka twarzy i delikatnie rozsmarowywać na boki. Dodatkowo chusteczka samoopalająca jest idealna w podróż, zajmuje mało miejsca.

Vichy Capital Soleil Auto bronzant chusteczki samoopalające

Opalenizna z tubki jest trendy, bo modny jest rozsądek i umiar. Pięknie opalone ciało w kilka dni, bez ryzyka uszkodzenia skóry mnie to w zupełności przekonuje do pozostania przy kosmetykach samoopalających, a Ciebie?

Kosmetyki pochodzą ze sklepu iperfumy.pl

sobota, 6 kwietnia 2013

Mój pierwszy raz z Henną Khadi

Od mojego pierwszego hennowania minęły już dwa tygodnie. Dziś pragnę się z Wami podzielić moimi wrażeniami i przedstawić fotorelację z całego przedsięwzięcia. Zapraszam do czytania!


Włosy ostatni raz farbą chemiczną farbowałam 10 miesięcy temu, kolor bardzo szybko się zmył, a ja postanowiłam dać włosom czas na regenerację i zrezygnowałam z farbowania. Po tym czasie zapragnęłam zmiany i zaczytując się w różnych artykułach dotyczących farbowania "ziółkami", zdecydowałam się sięgnąć po hennę Khadi. Wybrałam tę w odcieniu orzechowego brązu i mimo, że spodziewałam się ciemniejszego koloru to wiem, że przy hennie już zostanę, pozwolę sobie jedynie na eksperymentowanie z kolorami. 

Tydzień przed hennowaniem dokładnie oczyściłam włosy z silikonów, użyłam do tego celu szamponu z Barwy tatarako-chmielowego. Włosy były tak oczyszczone, że skrzypiały podczas mycia ;) Niżej możecie zobaczyć jak wyglądały przed farbowaniem henną.


Zabawa w "małego chemika" rozpoczęła się w sobotę wieczorem. Przygotowałam szklaną miseczkę, drewnianą łyżkę, herbatę i odżywkę Alterra. 


Najpierw zagotowałam wodę, wrzuciłam torebkę czarnej herbaty (dla intensywności koloru) i odstawiłam na kilka chwil, aż osiągnęła pożądaną temperaturę. Później wsypałam hennę do naczynka, dodałam łyżkę odżywki, stopniowo dolewałam herbatę i dokładnie wymieszałam. 


Po kilkunastu minutach, ręka rozbolała i odmówiła współpracy (można pomóc sobie mikserem, ale moi domownicy już spali), ale na szczęście papka uzyskała odpowiednią konsystencję, grudki zostały rozmieszane i mogłam odstawić hennę na nocne "leżakowanie". Zawinęłam miseczkę z henną folią spożywczą, a następnie w ściereczkę kuchenną i odstawiłam na kuchenną szafkę na 12 godzin w celu utlenienia mieszanki.

1,2,3- etapy mieszania 4-henna po nocnym utlenianiu
Rano umyłam włosy szamponem z SLS, wysuszyłam i z pomocą mamy nałożyłam hennę na włosy. Później zebrałam włosy na czubku głowy, owinęłam folią spożywczą i ręcznikiem. W gustownym turbanie chodziłam po domu przez 4 godziny.  


Przez ten czas towarzyszył mi specyficzny zapach henny, który przypomina mokre siano, nie zadziałał na mnie negatywnie. Chyba się nawet do niego przyzwyczaiłam, bo po kilku godzinach był niemal niewyczuwalny. 


Ważne jest aby później dokładnie spłukać proszek z włosów, moje płukanie trwało kilka minut, bo przez długi czas leciała z włosów intensywnie zabarwiona woda. Po osuszeniu włosów ręcznikiem, zostawiłam je do wyschnięcia i delikatnie rozczesałam. To chyba była czynność której najbardziej się obawiałam, ale włosy udało mi się rozczesać bez większych problemów, myślę że była to zasługa dodanej wcześniej do mieszanki odżywki.

Kiedy po wyschnięciu zobaczyłam kolor swoich włosów byłam w szoku, byłam ruda jak wokalista Simply Red ;) Na szczęście w ciągu kilku kolejnych godzin kolor wyraźnie się pogłębiał i nabierał ciemniejszych tonów.  

Włosy po hennowaniu nabrały objętości i blasku, pięknie mienią się w słońcu. Co najważniejsze siwe włosy zostały pokryte w 100%. Orzechowy brąz jest bardzo ładnym, wielowymiarowym kolorem, jednak ja przy kolejnym farbowaniu zdecyduję się na ciemny brąz.

Włosy są lekko wilgotne i przesuszone, co jest naturalną reakcją na hennę.
Niestety kolor przy każdym myciu wymywa się, ale podobno po pierwszych farbowaniach henna może zmyć się całkowicie. To mnie w żadnym stopniu nie zniechęca, ponieważ mam pewność, że znalazłam najlepszą dla moich włosów metodę farbowania. Traktuję włosy naturalnymi i dobrze wpływającymi na ich stan ziółkami. Henna Khadi jest w 100% naturalna. Farbom chemicznym mówię Bye! Bye!

Skład henny Khadi orzechowy brąz:
  • Indigofera Tinctoria (Indigo)
  • Lawsonia Inermis (Henna)
  • Emblica Officinalis (Amla)
  • Eclipta Alba (Bhringaraj)
  • Azadirachta Indica (Neem)
PRZED I PO
włosy są tej samej długości, miałam różnych fotografów ;)

piątek, 5 kwietnia 2013

Seche Vite, utwardzacz lakieru do paznokci na piątkę

Seche Vite to cieszący się dużą popularnością wśród lakieroholiczek i nie tylko utwardzacz lakieru do paznokci. W sieci krążą skrajnie różne opinie na jego temat, wreszcie nadszedł czas w którym mogłam się przekonać jaki jest w rzeczywistości. Na początku zdradzę tylko, że właściwie stosowany jest prawdziwą perłą w swojej kategorii.


Pojemność/ cena: 3,6ml/7,99zł; 14ml/24,99zł Seche Vite do kupienia w drogerii ezebra.pl


Zadbane i starannie pomalowane paznokcie są ozdobą każdej kobiety. Kiedy już poddamy je zabiegom pielęgnacyjnym pozostają tylko 3 niezbędne kroki, które zapewnią piękny i trwały mianicure. 
Pierwszy krok to odpowiednia odżywka lub baza pod lakierdrugi to pomalowanie paznokci lakierem w ulubionym kolorze, a ostatni bardzo ważny, to staranne nałożenie bazy utwardzającej, dzięki której zachowamy kolor w pięknym stanie na dłużej. Lakier utwardzający ma za zadanie zabezpieczyć poprzednio nałożone warstwy lakieru kolorowego i nadać mu lustrzany połysk- z tych wszystkich zadań Seche Vite wywiązuje się na piątkę :)

Moja pierwsza próba z Seche Vite nie należała do najprzyjemniejszych, lakier był gęstszy od utwardzaczy których używałam dotychczas, jednak po chwili "wyczułam go" i okazało się, że uda nam się stworzyć zgrany duet.

U mnie sprawdził się świetnie, połysk jaki daje jest identyczny z połyskiem żelowych paznokci. Co ważne widocznie przedłuża trwałość lakierów kolorowych, kiedyś malowałam paznokcie dwa razy w tygodniu, używając SV tylko raz. Dzięki niemu oszczędzam czas i pieniądze, a lakier mimo wykonywania codziennych czynności utrzymuje się 7 dni. 


SV bardzo szybko schnie, a dla mnie jest priorytet przy wyborze utwardzacza. Zawsze maluję paznokcie wieczorem przed spaniem, nie jeden raz zdarzyło mi się rano "podziwiać" pościelowe wzorki, teraz ten problem już mnie nie dotyczy. SV w 10 minut tworzy twardą powłokę, a ja bez obaw mogę robić co tylko zechcę. Jednak nie radzę robić prania ręcznego ;)) 

Jak prawidłowo używać Seche Vite:
- utwardzacz nakładamy na jeszcze lekko wilgotny lakier kolorowy, w przeciwnym razie (nałożony na suchy lakier) Seche Vite zejdzie płatem z paznokcia
- lakier nakładamy dużą kroplą na środek paznokcia i delikatnie rozprowadzamy po całej płytce, należy również pamiętać o pomalowaniu końcówki paznokcia- to zapewni dłuższą trwałość
nieumiejętnie nałożony SV może powodować kurczenie się (zbieganie) lakieru, dlatego należy pamiętać aby precyzyjnie pokryć miejsca przy skórkach i po bokach paznokcia

Chodzą słuchy, że SV szybko zasycha w buteleczce, ale ja mam na to radę: aby uniknąć szybkiego wysychania dobrą decyzją jest kupowanie małych pojemności utwardzacza- ja właśnie tak zrobię i z pewnością wykorzystam go do ostatniej kropelki. 

Zapach SV jest dosyć intensywny dlatego warto przewietrzyć pomieszczenie po pomalowaniu paznokci, później pozostaje już tylko cieszyć się z paznokci wyglądających jak z reklamy.  

Dziewczyny, a co Wy sądzicie o Seche Vite?

środa, 3 kwietnia 2013

Jeśli okulary, to tylko Firmoowe

Kilka miesięcy temu w blogosferze panował istny boom na słynne okulary Firmoo, obecnie nie pojawiają się na blogach z taką częstotliwością jak wcześniej, ale ja mam zamiar dziś odświeżyć nieco pamięć o stylowych "patrzałkach". 

Zanim zdecydowałam się na przygarnięcie pierwszej pary okularów Firmoo towarzyszyło mi wiele pytań i wątpliwości. Jednak kontakt mailowy z przedstawicielem Firmoo był na świetnym poziomie, Antonio profesjonalnie i cierpliwie odpowiadał na wszystkie moje pytania, po kilku wiadomościach podjęłam decyzję. 

Najwięcej frajdy sprawiła mi wirtualna przymierzalnia, dzięki niej mogłam wybrać ramki idealnie pasujące do kształtu mojej twarzy. Obsługa jest dziecinnie prosta i każda z nas może "przymierzać" wszystkie dostępne w sklepie ramki, wystarczy tylko zarejestrować się na stronie, następnie po otrzymaniu maila od ze strony Firmoo potwierdzić rejestrację klikając w link aktywacyjny, potem już tylko wgrywamy zdjęcie naszej twarzy i gotowe, teraz czas na znalezienie ulubionych okularów.


Na swoją parę okularów czekałam dokładnie 7 dni, przesyłka leciała do mnie aż z Szanghaju. Dodatkowo dzięki możliwości śledzenia przesyłki w internecie, wiedziałam gdzie znajduje się w danym momencie i kiedy mogę się jej spodziewać. Przesyłka była dokładnie zabezpieczona i mimo długiej drogi jaką przebyła dotarła bez najmniejszego uszczerbku. W paczce oprócz okularów znajdowały się: futerał na okulary, miękki woreczek na okulary, zestaw majsterkowicza- mini śrubokręt i śrubeczki oraz ściereczka do czyszczenia soczewek. 


Plastikowe oprawki są bardzo lekkie, idealnie dopasowane i naprawdę solidnie wykonane. Dodatkowo klasyczne połączenie czerni z bielą okazało się świetnym wyborem, ponieważ b&w jest jednym z najgorętszych trendów wiosennych. 



Szkła z powłoką antyrefleksyjną (przeciwodblaskową), dodatkowo chronią oczy podczas długiej pracy przy sztucznym świetle lub przed komputerem. Warto również podkreślić że antyrefleks sprawia, że oczy są dobrze widoczne przez naszych rozmówców, co jest szczególnie ważne dla nas kobiet przy zrobionym makijażu oka.

Jak poznać że okulary mają powłokę antyrefleksyjną? 
Wystarczy spojrzeć na soczewki pod pewnym kątem i wtedy ukaże się zielonkawa poświata.


Firmoo prowadzi ciekawą akcję promocyjną- First Pair Free program możecie otrzymać pierwszą parę okularów zupełnie za darmo, jedyne koszty jakie ponosicie to koszty przesyłki (19$). Jeżeli macie ochotę na Firmoową parę okularów korekcyjnych, zerówek lub przeciwsłonecznych zajrzyjcie TU.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...