czwartek, 14 czerwca 2012

Paznokcie: kwiecista impresja+ refleksje z przymrużeniem oka

Z utęsknieniem czekam na prawdziwe, słoneczne i gorące lato. To co obecnie serwuje nam pogoda to jakaś angielska aura, więc nie wiem gdzie schowało się słońce, ale z prognozy wynika, że teraz powinno być na "moim" niebie ;) 

Moja zmniejszona w ostatnim czasie aktywność na blogu spowodowana jest sesją, a to czas kiedy czujność, koncentracja i wola walki o zaliczenia wzrasta u studenta do maximum. Jednak między nauką zawsze znajdzie się wiele różnych zajęć które muszą zostać wykonane natychmiast, chociaż bardziej właściwe byłoby tu jednak stwierdzenie że mam wiele zajęć a nauka to tylko przerywnik. Sesja to doskonały czas na gotowanie, robienie generalnych porządków itp., właściwie człowiek ma ochotę robić wtedy wszystko byleby nie to co trzeba ;) 

W przypływie wolnego czasu postanowiłam za pomocą sondy namalować wzorki na paznokciach, bazę kolorystyczną stanowił lakier Bell Glam Wear w odcieniu 514, wzorki to mieszanka odcieni różu Nail Tek oraz Essence. Na szafirowej bazie powstały kwiatuszki, gdzieniegdzie między nimi chowają się drobne kropeczki. Po dokładnym wyschnięciu wzorków w celu nabłyszczenia i utrwalenia mani paznokcie pokryłam niezawodnym top coatem od Duri.



niedziela, 10 czerwca 2012

Recenzja: Pilomax- maski do włosów

Maski do włosów uwielbiam stosować, zawsze mam co najmniej dwie na półce w swojej łazience. W ostatnim czasie niemal bez przerwy stosuję maski firmy Pilomax, które zobowiązałam się testować. Przy używaniu masek regenerujących bardzo istotna jest systematyczność, warto poświęcić więcej uwagi włosom, bo one w przyszłości odwdzięczą się nam pięknym wyglądem i lepszą kondycją. Mi używanie wszelkiego rodzaju masek, odżywek i wcierek sprawia ogromną przyjemność, bo lubię dbać o włosy. Uważam że pielęgnację, która nierzadko wymaga naszej inicjatywy i nieco więcej wysiłku, trzeba polubić a efekty w postaci zdrowych i pięknych włosów sprawiają zawsze wile radości i dają ogromną satysfakcję.

Jak stosowałam maski do włosów Pilomax?
  1. Maski Pilomax stosowałam dwa razy w tygodniu w celu zregenerowania moich zmęczonych nieco zimą kosmyków. 
  2. Po myciu włosów nadmiar wody odciskałam delikatnie w ręcznik a następnie nakładałam  ok. 1,5 łyżki maski na włosy i skórę głowy. 
  3. Maskę dokładnie wmasowywałam we włosy, następnie przechodziłam do masażu skóry głowy, który wykonywałam przez około 10 minut.
  4. Nakładałam na włosy czepek foliowy podgrzewałam ciepłym strumieniem powietrza z suszarki przez około 10 minut, owijałam włosy ręcznikiem i chodziłam w takim turbanie od 30 minut do godziny.

Używanie masek przyniosło zadowalające efekty, włosy są w dobrej kondycji, w celu przybliżenia działania poszczególnych rodzajów masek skupię się osobno na każdej z nich.
 
PILOMAX ALOES WAX


Maska ta niestety zyskała najmniej mojej sympatii, jej działanie porównałabym raczej do działania odżywki, ale na pewno nie do maski odżywczej. Na samym początku zmartwiła mnie nieco obecność SLS w składzie, moja skóra głowy toleruje ten składnik, ale dla osób z wrażliwą skórą głowy zawartość tego składnika dyskwalifikuje kosmetyk.


Konsystencja jest bardzo rzadka, lejąca, niemal przecieka przez palce podczas nakładania jej na włosy, zawsze miałam wrażenie że nakładam jej za mało gdzieś się rozpływała- nie jest wydajna.


Mimo, że maska w testach wypadła dosyć słabo udało mi się dostrzec w niej pewne zalety: maska posiada delikatny zapach, delikatnie nawilża jednak efekt nie jest długofalowy, ułatwia rozczesywanie i to niestety na tyle. Maska nie spełniła moich oczekiwań jej "siostry" wywarły na mnie o wiele lepsze wrażenia.

 PILOMAX KAMILLE WAX

Maska Kamille Wax bardzo przypadła mi, a raczej mojej czuprynie, do gustu ;) Treściwa konsystencja i przyjemny zapach w którym wyraźnie wyczuwalna jest woń rumianku, dobrze działały na moje włosy, skórę głowy a nawet zmysły.


Maska przeznaczona jest do włosów jasnych, jednak ja nie zauważyłam nawet minimalnego rozjaśnienia. Włosy za to były niesamowicie lekkie, miękkie i lepiej się układały. Jednak były takie dni kiedy obciążała je u nasady. Najbardziej maskę polubiłam za efekt wygładzenia jaki mogłam zaobserwować na moich długich włosach po jej użyciu.


PILOMAX HENNA WAX 

Ze wszystkich trzech testowanych przeze mnie masek Pilomax najlepiej potrzebom moich włosów odpowiadała Henna Wax. Przy systematycznym stosowaniu udało mi się zauważyć pewną różnice w stanie włosów. Najważniejszą zaletą maski jest to że nawilża włosy i sprawia, że są bardzo miękkie. Moje włosy mają tendencję do falowania się, a po użyciu maski zauważyłam poprawę skrętu włosa i większą elastyczność. Włosy po użyciu pięknie pachną przez długi czas, łatwiej się rozczesują oraz są bardziej podatne na układanie. Konsystencja maski jest gęsta i treściwa, kosmetyk jest wydajny. Henna Wax nie obciąża włosów u nasady, a nawet sprawia że są nieco bardziej puszyste. Maska mimo, że wmasowywana w skalp, nie powoduje szybszego przetłuszczania się włosów.



Nie sposób nie wspomnieć o opakowaniu masek Pilomax, które dla mnie okazało się dosyć niewygodne. Maski zamknięte są w plastikowych słoiczkach z plastikowym zabezpieczeniem które należy zerwać przed pierwszym użyciem, i tu zaczynają się schody, zabezpieczenie przytwierdzone jest tak mocno, że przy pierwszym otwarciu słoiczka najpierw kilka minut się siłowałam, aż w finale prosiłam o pomoc kogoś silniejszego czyt. mężczyznę. Razem z maską powinni chyba dodawać w gratisie silnego mężczyznę ;))
Opakowania mają prosty design, który fajnie się prezentuje, nieco jak z innej epoki, ale wreszcie w prostocie siła, co potwierdza zawartość niektórych z nich.

Używając masek sporadycznie można zauważyć, że pożądany efekt na włosach utrzymuje się tylko do kolejnego mycia, jednak w przypadku używania masek Pilomax warto uzbroić się w cierpliwość i systematycznie raz lub dwa razy w tygodniu poświęcić więcej czasu i uwagi w walce o piękne włosy. Jeżeli zastanawiacie się nad kupnem maski Pilomax, polecam, w zależności od kondycji oraz potrzeb włosów, wypróbować Kamille Wax lub Henna Wax.

wtorek, 5 czerwca 2012

Paznokcie: Nakrapiany miętus

Na przekór niesprzyjającej letnim stylizacjom modowym pogodzie, postawiłam na bardzo pozytywny akcent w postaci miętowych paznokci. Mięta dla mnie jest kolorem typowo wakacyjnym, pasuje do lekkich ubrań i pięknie wygląda w towarzystwie opalonej skóry. W ostatnim czasie bardzo często mam pomalowane paznokcie na kolor miętowy, ale dziś postanowiłam nieco go urozmaicić dodając akcent w postaci niebieskiego koloru oraz nieregularne kropeczki tylko na serdecznym palcu. 

Mani mimo, że prosty przyciąga uwagę wielu osób dzięki wspaniałej kolorystyce i uroczemu akcentowi koloru szafirowego i miętowych kropeczek. 
 
My Secret 148 Mint; Bell Glam Wear 514

 Co sądzicie o tym połączeniu?

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...