piątek, 30 września 2011

Vipera żel do usuwania skórek

Zadbane dłonie i paznokcie są bardzo istotnym elementem kobiecego wyglądu. Nie każda z Nas została obdarowana idealnymi paznokciami, czasem musimy dołożyć pewnych starań, aby dłonie wyglądały naprawdę pięknie.


Paznokcie nie muszą być długie, pomalowane na najmodniejszy kolor czy wymyślnie zdobione, ważnie jest to, aby wyglądały na zadbane i zdrowe. Częstym problemem są nieestetycznie wyglądające skórki wokół paznokcia (i na nim), które potrafią zepsuć efekt pięknie pomalowanych paznokci. Możemy usuwać je na kilka sposobów, najważniejsze jest, aby znaleźć odpowiedni dla swoich potrzeb. Jeżeli skórki są bardzo mocne i nie możemy poradzić sobie z nimi w żaden inny sposób możemy je wycinać cążkami, ale trzeba być przy tym bardzo ostrożnym, aby nie uszkodzić delikatnej skóry. Bardzo skutecznym, a co najważniejsze bezpiecznym sposobem na brzydko narastające skórki jest moczenie paznokci w ciepłej kąpieli mydlanej, po osuszeniu nałożenie preparatu zmiękczającego i odsunięcie skórek za pomocą drewnianego patyczka. Natomiast jeżeli skórki są elastyczne i dosyć miękkie wystarczy sam preparat do usuwania skórek.
Problem narastających skórek znam doskonale, był moment w którym wyglądały niekorzystnie i podejmując z nimi walkę postanowiłam, że w żadnym wypadku nie sięgnę po cążki gdyż musiałabym robić to później za każdym razem. Walczyłam z nimi uparcie- moczenie w kąpieli mydlanej, peelingi i preparaty do usuwania skórek przyniosły oczekiwany efekt. Oczywiście nie stało się to z dnia na dzień, ale konsekwentnie wykonując wcześniej wspomniane czynności skórki odrastają wolniej, są bardzo elastyczne, a ich usunięcie nie sprawia mi obecnie większych problemów. Teraz najskuteczniejszym, a zarazem najodpowiedniejszym dla mnie sposobem usuwania skórek jest użycie preparatu zmiękczającego, a następnie odsunięcie ich za pomocą drewnianego patyczka.

Używałam już wielu preparatów do usuwania skórek, a ostatnio w moje ręce wpadł żel do usuwania skórek Vipera o którym chcę Wam napisać kilka słów, dlatego najpierw tradycyjnie zerkniemy co o produkcie pisze producent, a później poznacie moje zdanie na jego temat.
Opis producenta:
Żel do usuwania skórek Vipera „Cuticle Remover” skutecznie pomaga usunąć martwe komórki skóry. Dzięki niej nie musisz używać narzędzi do wycinania skórek! Wystarczy jedynie regularne stosowanie preparatu a Twoje dłonie zawsze będą wyglądały pięknie.
Pojemność: 10 ml 8,22zł
Termin ważności: 18 - 24 miesiące
Cena: 8,22 zł

Właściwości
- Zmiękcza skórki - Wygładza skórę wokół paznokci
- Zapobiega pękaniu i wysuszaniu skórek oraz narastaniu ich na płytkę
Przeznaczona dla paznokci
- Zadzierających się, przyrosłych skórek
- Zniekształconych, zaatakowanych bakterią paznokci
Stosowanie
Żel do skórek należy na chwilę pozostawić na paznokciach i ich okolicy. Następnie delikatnie odpychamy skórki i wsuwamy pod nie patyczek owinięty watką. Oczyścimy w ten sposób kontur paznokcia. Na koniec należy dokładnie umyć ręce.

Moja opinia:
Dzięki odpowiedniej pielęgnacji moje skórki obecnie są zdrowe i elastyczne, dlatego ich usuwanie nie przysparza mi wielu problemów, dotychczas używałam preparatu z peelingującymi drobinkami, który niestety nie spełnił moich oczekiwań i właściwie stwierdziłam, że kąpiel mydlana w zupełności wystarczy, ale bardzo pozytywnie swoją skutecznością zaskoczył mnie żel do skórek z Vipery. Działa w kilka chwil, po nałożeniu wystarczy odczekać trzy minuty i można przystąpić do odsuwania skórek drewnianym patyczkiem. Żel bardzo dobrze radzi sobie ze zmiękczaniem skórek, sprawia że staja się mięciutkie a nawet delikatnie je nawilża. Po nazwie spodziewałam się gęstszego preparatu, ale okazało się, że jego konsystencja jest w sam raz, wbrew moim początkowym obawom nie spływa z paznokci.
skórki "przed"
skórki "po" użyciu żelu
 Ocena końcowa: 5+/6
Żel jest bardzo wydajny tani  i co ważne skuteczny. Z moimi skórkami radzi sobie świetnie, ale jeżeli Wasze są bardzo oporne na działanie wszelkich preparatów radzę przed użyciem żelu wymoczyć paznokcie w kąpieli mydlanej, a skórki jeszcze łatwiej poddadzą się jego działaniu. Żel zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie i obecnie nie widzę dla niego wśród tego typu preparatów godnej konkurencji. 

Żel możecie kupić na stoiskach firmowych Vipera oraz w sklepie internetowym. 
Jeżeli jesteście ciekawe gdzie znajdują się sklepy z kosmetykami Vipera zajrzyjcie tu i tu.

Produkt został mi wysłany do recenzji, ale informuję iż w żaden sposób nie wpływa to na moją opinię.

środa, 21 września 2011

Vipera- cień do powiek Pocket 859

Czy też tak macie, że wraz ze zmieniającymi się porami roku zmienia się wasz makijaż? U mnie tak się dzieję, z nadejściem jesiennej aury witam się znów z podkładem, a na powiekach w makijażu dziennym na próżno szukać mocnego kolorystycznego akcentu. Po powiekach mieniących się wszystkimi kolorami tęczy pozostały tylko wspomnienia...

Ta zmiana w żadnym wypadku nie jest spowodowana jakimś przygnębieniem, bo złota jesień potrafi być naprawdę piękną i inspirującą porą roku, lubię ją tym bardziej, że świętuję wtedy swoje urodziny ;) Wybór bardziej stonowanych barw spowodowany jest pewnym dopasowaniem się do otaczającej mnie aury. Liście mieniące się kolorami od żółtego przez czerwony, aż po złoty są właśnie moją małą makijażową inspiracją. Kiedy cienie w jaskrawych kolorach chowam w najdalszy kąt mojej szuflady od tego momentu dowodzenie przejmują wszelkie brązy, beże, szarości, odcienie złota i srebra. Są bardzo uniwersalne i "bezpieczne", makijaż w takich odcieniach wygląda elegancko i pasuje zarówno na uczelnię, do pracy jak i na kawę w gronie znajomych. Wraz z porami roku jedno w moim makijażu nigdy nie ulega zmianie- zawsze stawiam akcent na oczy, wyraziste i pięknie podkreślone spojrzenie jest punktem obowiązkowym w moim makijażu. Dlatego dziś postanowiłam podzielić się z Wami moją opinia na temat cienia do powiek firmy Vipera Cosmetics z serii Pocket w kolorze 859- bardzo uniwersalnym a zarazem idealnie wpasowującym się w jesienne trendy za sprawą koloru oraz metaliczności (właściwie ledwie dostrzegalnej ale jednak).


Najpierw zobaczcie co na temat cieni z kolekcji Pocket pisze sam producent: 
Pojedyńczy Cień do Powiek Pocket dostępny jest w 60 kolorach.
Kolekcja kusi barwami wesołej zabawy. Kolorystyczne ciekawostki przeplatane połyskami świeżości i woalkami naturalności. W mieszance kolorów znajdziemy cienie głębokie i jaśniutkie, przymglone, tęczowe, perliste, energiczne, metaliczne cienie do powiek.
Aplikator w zestawie.


Zawartość: 4g
Termin ważności: 18-24 miesiące
Cena: 8zł

Cechy:


  • Kremowa konsystencja umożliwia wykwintną aplikację i znakomite przyleganie Cienia do powiek
  • Wzbogacone Minerałami sferyczne kształty Krzemionki zapewniają nasycony kolor, trwałość i niepowtarzalny rozbłysk
  • Formuła z dodatkiem SILIKI i ultra drobnej MIKI zapewnia gładkość, trwałość i piękny wygląd cienia na powiece
  • Paleta przepięknych odcieni pozwala na stworzenie niepowtarzalnego makijażu na różne okazje
  • Funkcjonalne opakowanie z dołączoną pacynką gratis 
Moja opinia: 
Kolor 858 przywodzi mi na myśl mieszaninę dwóch kolorów: zgaszonego brązu i starego złota, jest to bardzo ładny odcień pasujący do wielu makijaży. W opakowaniu cień ma właśnie taki kolor o którym wcześniej wspomniałam i dostrzec możemy delikatne drobinki, które po nałożeniu cienia na powiekę są niemal niewidoczne, właściwie trzeba się bardzo dokładnie przyjrzeć żeby je dostrzec- co moim zdaniem jest zaletą gdyż nie przepadam za dużymi błyszczącymi drobinkami w jakichkolwiek kosmetykach kolorowych. 


Jak możecie zobaczyć na powyższym zdjęciu, kolor cienia jest bardzo ładny, ale oczywiście oceny pigmentacji nie dokonujemy po dotknięciu cienia paluszkiem oraz późniejszym roztarciu go na dłoni, bo przecież żadna z nas w taki sposób nie wykonuje makijażu (no chyba że w ekstremalnych warunkach ;p).
Pigmentację możemy ocenić po nałożeniu cienia narzędziem którego używamy do wykonania makijażu oka- w moim przypadku jest to pędzelek i nim nanosimy cień na dłoń lub powiekę.  
Tak wygląda cień po nałożeniu go pędzelkiem na dłoń:
po lewej cień bez bazy, po prawej cień na bazie Virtual (w obu przypadkach cień został nałożony pędzelkiem)



cień bez bazy
 Cień nałożony solo czyli na sam krem tonujący, bez użycia jakiejkolwiek bazy pod cienie prezentuję się bardzo ładnie, choć delikatnie to elegancko i co ważne bardzo zaskakuje trwałością. Nie mam bardzo tłustych powiek, ale jak wiadomo powieki wydzielają delikatny film i nieraz zdarzało mi się, że cienie rolowały się, znikały bądź zbierały w załamaniu powieki. W przypadku tego cienia nic takiego się nie stało, ku mojemu zaskoczeniu po siedmiu godzinach cienie trzymały się na powiekach tak jak zostały nałożone rano,  straciły nieznacznie na intensywności koloru, ale cały czas wyglądały ładnie.








cień Vipera Pocket 859 na bazie Virtual

Cień nałożony na bazę prezentuje się o wiele atrakcyjniej, zyskuje na nasyceniu koloru, a jego trwałość jest bardzo zadowalająca, bo od momentu wykonania makijażu rano, aż do wieczornego demakijażu. Nie wiem jak zachowuje się na innych bazach, ale z bazą Virtual tworzą zgrany duet.












Ocena końcowa: 5-/6
Cień Vipera Pocket 859, bardzo przypadł mi do gustu, zarówno pod względem jakości jak i koloru. Bardzo łatwo można stopniować nasycenie koloru, na początku cień jest półtransparentny, ale intensywność koloru zależy od ilości warstw i oczywiście użycia bazy pod cienie do powiek. Cień podczas aplikacji delikatnie się osypuje, ale dzieje się tak wtedy gdy nabierzemy jego większą ilość na pędzelek. Łatwo się rozciera i łączy z innymi cieniami. Co do opakowania, no cóż nie jest ono najważniejsze tylko jego zawartość, natomiast ja mam co do niego pewne zastrzeżenia... nie wzbudza jakiś pozytywnych wrażeń estetycznych- jest bardzo proste i wygląda nijak, w całości wykonane z plastiku, nawet forma w której znajduje się cień jest plastikowa i nie ma mowy o przełożeniu cienia do GlamBox. Rozsuwane opakowanie jest wygodnym rozwiązaniem, brak pacynki w moim przypadku jak najbardziej na plus i trwałość po upadku z dużej wysokości na płytki w łazience przetrwał bez najmniejszego uszczerbku (ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu).
Nie mam pojęcia jak sprawują się inne cienie z tej serii, ale ten w odcieniu 859 jest godny polecenia. W testach wypadł bardzo dobrze, a ja polubiłam go na tyle, że zagościł na stale w mojej kosmetyczce z kosmetykami do dziennego makijażu. Myślę, że osoby rozpoczynające dopiero przygodę z makijażem powinny zwrócić uwagę na te cienie, ponieważ za niską ceną idą w parze przyzwoita jakość i łatwość w "obsłudze".


Jeżeli zainteresował Was cień firmy Vipera, albo jesteście ciekawe jakie kosmetyki posiada firma w swojej ofercie zapraszam na stronę sklepu Vipera.


Produkt został mi wysłany do recenzji, ale informuję iż w żaden sposób nie wpływa to na moją opinię.

________________________________________________________
Od dziś mam przyjemność zaprosić Was na mój facebookowy profil. Poznajmy się bliżej! Ciekawe kto pierwszy polubi mojego bloga na fb ;))

środa, 14 września 2011

Marycha na legalu czyli sekret piękna tkwiący w nasionkach konopi indyjskiej.

Dziś dotarła do mnie paczka od firmy Hempz, która tworzy kosmetyki na bazie olejku z konopi i naturalnych ekstraktów z ziół i roślin.
tekst alternatywny
Konopie indyjskie popularnie kojarzone dosyć tendencyjnie, bo z narkotykami, firma przedstawia jednak jako wspaniały składnik kosmetyków- źródło piękna. Naturalne składniki kosmetyków Hempz posiadają właściwości nawilżające, regenerujące, wzmacniające i odmładzające skórę i włosy, a także co w dzisiejszych czasach szczególnie ważne- łagodzące skutki działania szkodliwych czynników zewnętrznych.
Oprócz oleju z konopi każdy produkt zawiera naturalne ekstrakty z owoców, roślin i zbóż.
Sam pomysł na wykorzystanie nasion konopi indyjskiej w produkcji kosmetyków bardzo mnie zaintrygował i z tego miejsca dziękuję Panu Grzegorzowi za chęć współpracy z moim blogiem i udostępnienie kosmetyków.

Zapowiada się intensywne testowanie!  Dokładnie sprawdzę czy kosmetyki zadziałają na wymagających włosach i cerze mojej skromnej osoby równie przyzwoicie jak są prezentowane ;)


Więcej o samej marce możecie poczytać TU.
Zawartość paczki:
Hempz Colour Preserve Shampoo Mini (szampon do włosów farbowanych)
Hempz Colour Preserve Conditioner Mini (odżywka do włosów farbowanych)
Hempz Purifying Facial Cleanser (żel oczyszczający do twarzy)


Testowanie rozpoczynam już dziś, a recenzje wkrótce pojawią się na blogu :)

Ja najbardziej ciekawa jestem działania kosmetyków do włosów bo mam na punkcie ich wyglądu małą obsesję. A Wy na którego produktu recenzje czekacie najbardziej?
A może używałyście już któryś z kosmetyków tej firmy i macie na ich temat wyrobioną opinię?
Czekam na wasze komentarze!
____________________________________________________
Na koniec jeszcze odrobinka prywaty z mojej strony: Dziękuję Wszystkim za odwiedzanie i czytanie mojego bloga, Wasze komentarze sprawiają mi ogromną radość, a fakt iż mam już ponad stu obserwatorów nie tylko ogromnie mnie cieszy, ale i bardzo mobilizuje do dalszego pisania. Ślę Wam moc uśmiechu i pozdrawiam serdecznie!

czwartek, 8 września 2011

Vipera Cosmetics- pierwsza współpraca

W zeszłym tygodniu nawiązałam współpracę z marką Vipera Cosmetics, jest to pierwsza współpraca w historii mojego bloga i nie ukrywam, ze bardzo się z niej cieszę.  Po szybkiej wymianie maili, paczuszka z kosmetykami dotarła do mnie dziś rano. Dostałam do przetestowania kosmetyki, które (jak na razie wizualnie) bardzo przypadły mi do gustu.
Teraz przedstawię Wam pokrótce firmę Vipera Cosmetics:
"Vipera Cosmetics od lat utrzymuje pozycję lidera w branży kosmetyków kolorowych. Szeroka i nowoczesna oferta Firmy składa się z produktów o najwyższym standardzie, które w wyjątkowy sposób podkreślają kobiecą urodę, dodając Paniom wdzięku i szyku. Zaliczane do dekoracyjnych, nie tylko upiększają, ale także doskonale chronią i pielęgnują skórę.
Vipera posiada Międzynarodowy Certyfikat Jakości ISO 9001. Kosmetyki Vipera Cosmetics, badane przez lekarzy specjalistów: dermatologów, alergologów i okulistów, są produktami bezpiecznego stosowania. Nie są testowane na zwierzętach.
Sukcesem Firmy jest zaufanie, jakim obdarzają ją Klientki."
Więcej informacji o firmie Vipera znajdziecie TU!

Zobaczcie co znajdowało się w paczuszce i co wkrótce zostanie zrecenzowane na moim blogu...
cień do powiek POCKET nr 859
cień do powiek EYE nr 44

Żel do skórek nr 7
Puder transparentny rozświetlający nr 504

Który z kosmetyków zostanie zrecenzowany jako pierwszy zależy TYLKO OD WAS! Czekam na Wasze komentarze ;)



wtorek, 6 września 2011

Maybelline kontra... Maybelline. Pojedynek tuszy do rzęs cz.2

Moja recenzja składa się z dwóch części, wczoraj przedstawiłam Wam już dwa tusze do rzęs za którymi nie przepadam, natomiast w tej części poznacie moich ulubieńców- moje KWC w kategorii tusze do rzęs! Na samym początku przypomnę, że opisuję działanie obu tuszy- na moich, naturalnie czarnych i dosyć gęstych rzęsach, potrzebujących wydłużenia, ale nie gardzących przy tym objętością ;)

Jednym z moich faworytów jest widniejący na poniższym zdjęciu  Maybelline Volum' Express Turbo Boost- pierwszy raz zapoznałam się z tym tuszem 4 lata temu. Dostałam go od mamy, która używa tego tuszu od kiedy tylko pamiętam i do dziś nie zamieniłaby go na żaden inny.
Cena: 23zł
Pojemność: 8,5ml

Opis producenta: Ekstremalnie pogrubiający tusz do rzęs. 5x większa objętość – błyskawicznie!

Moja opinia:
Tusz jest naprawdę bardzo dobrej jakości, nadaje się zarówno do delikatnego dziennego makijażu jak i mocniejszego wieczorowego- przy nakładaniu drugiej warstwy nie sprawia żadnego kłopotu. Nie daje efektu tzw. "firanek", ale ładnie podkreśla rzęsy. Kiedy chodziłam jeszcze do szkoły używałam go każdego dnia, ponieważ zapewniał bardzo delikatny i naturalny efekt, a co najważniejsze był trwały.
Zalety:
- rzęsy są pogrubione i wydłużone
- podkręca
-głęboki czarny kolor
-nie znika na rzęsach w ciągu dnia
-wodoodporna przetrwała wyjazdy nad morze i jezioro sprawdzone w 100%
-poręczna szczoteczka
-mimo, że wodoodporna przy użyciu odpowiednich płynów łatwo się zmywa
-nie podrażnia oczu

Jeżeli jednak preferujecie efekt mocno podkreślonych rzęs ten tusz Wam tego nie zapewni.
Polecam go głównie osobom, którym zależy na bardzo naturalnym makijażu oka oraz początkującym które dopiero zaczynają swoją przygodę z makijażem.

Moją pierwszą "miłością" był tusz opisywany powyżej i tak pewnie byłoby do dziś gdybym pewnego razu nie kupiła Maybelline Colossal Volum' Express. Moim zdaniem jest rewelacyjny, po wielu nieudanych próbach z tuszami z różnych półek cenowych jest moim KWC!
Cena: 28zł
Pojemność: 10ml
Producent obiecuje Kolosalne pogrubienie za jednym pociągnięciem szczoteczki!
• Opatentowana szczoteczka Mega Brush zapewnia maksymalne pogrubienie nawet najdrobniejszych rzęs.
• Nie powoduje grudek


To jest tusz który gości nieprzerwanie w mojej kosmetyczce od stycznia tego roku. Różne o wiele droższe tusze nie dawały na moich rzęsach takiego efektu jak właśnie ten. Zarówno ten w wersji wodoodpornej jak i niewodoodporny są rewelacyjne, chociaż do tego pierwszego mam jedno małe zastrzeżenie, ale o tym później. Szczoteczka jest spora, ale bardzo wygodnie manewruje się nią przy rzęsach, ładnie je rozczesuje. Jego konsystencja jest bardzo dobra, nie skleja rzęs, ale pozwala na malowanie kolejnych warstw. Niestety tusz w wersji wododpornej ma jedną wadę, łatwo można rozpoznać kiedy zaczyna się "starzeć" bo po kilku godzinach od wykonania makijażu tusz zaczyna się osypywać, tworząc nieestetyczne cienie pod oczami, ale wystarczy wymieniać częściej tusz.
Wersja wodoodporna jak dla mnie jest idealna, rzęsy są pięknie podkreślone, rozdzielone i wydłużone.

Zalety:
- producent wypełnił swoje obietnice- ten tusz na moich rzęsach sprawdza się rewelacyjnie
- przy mega pojemności nie zasycha szybko w opakowaniu
- posiada wszystkie zalety swojego poprzednika, ale jest od niego o niebo lepszy, bo daje efekt wyraźnie podkreślonych rzęs. Używam go zarówno na co dzień jak i na wielkie wyjścia.

Na koniec porównanie szczoteczek:

Maybelline Colossal Volum' Express polecam każdej z Was, to naprawdę dobra a niewielka inwestycja. Tylko musicie pamiętać, że sam dobry tusz to nie wszystko, aby wykrzesać z niego to co najlepsze musicie odpowiednio się nim posługiwać tzn. należy znaleźć technikę tuszowania i poświęcić chwilę czasu, aby ładnie rozczesać i wytuszować rzęsy. 

Używałyście kiedykolwiek tych tuszy? Jestem ciekawa jakie są Wasze opinie na ich temat.
A może macie już swoje ulubione maskary?

poniedziałek, 5 września 2011

Maybelline kontra Wibo- pojedynek tuszy do rzęs cz.1

Uwielbiam podkreślać swoje rzęsy. Moje naturalne są czarne i  gęste, a od tuszu wymagam zadowalającego wydłużenia oraz trwałości. Nie jestem laikiem w tym temacie, gdyż tuszy do rzęs przez moją kosmetyczkę przewinęło się naprawdę wiele i dzięki temu mam określone wymagania co do tego typu produktów.

Poniżej przedstawiam wam w następującej kolejności jeden najbardziej znienawidzony przeze mnie tusz do rzęs, jeden co do którego nie do końca jestem przekonana oraz dwa ulubione.

1. Najgorszy tusz jaki kiedykolwiek zagościł w mojej kosmetyczce to Maybelline the Falsies Volum' Express.

cena: ok. 30zł
pojemność: 9ml
Producent obiecuje efekt sztucznych rzęs- widocznie 3x więcej rzęs.

Kupując ten tusz wiązałam z nim wielkie nadzieje, byłam przekonana, że jest wręcz stworzony dla mnie. Obietnica efektu sztucznych rzęs podziała na mnie jak magnes i zaraz po pojawieniu się w sklepach postanowiłam go kupić. Kilka miesięcy temu była to zupełna nowość, dlatego jako osoba kochająca nowinki kosmetyczne musiałam go mieć w kosmetyczce natychmiast. Kiedy pierwszy raz użyłam tego tuszu pomyślałam, że pewnie efekt na rzęsach daje taki marny, bo jest zbyt świeży niestety przy każdym kolejnym podejściu było tak samo, a nawet jeszcze gorzej. Zmywanie go z rzęs to istny horror, nie poddawał się bez "walki" żadnemu produktowi do demakijażu. Kiedy wieczorem wydawało się mi, że zmyłam makijaż bardzo dokładnie, rano zaraz po wstaniu z łóżka przeglądając się w lustrze nie zobaczyłam siebie tylko... pandę ;)

Podsumowując nawet gdybym bardzo chciała nie potrafię znaleźć żadnej zalety tego tuszu.
- już podczas malowania sprawia że rzęsy są nieestetycznie posklejane
- malowanie nim rzęs jest okropnie czasochłonne, trzeba szczoteczką odpowiednio długo się "namachać" aby było widać zadowalający efekt
- szczoteczką według mnie łatwiej wydłubać oko niż pomalować rzęsy
- po kilku godzinach osypuje się
- baaardzo wodoodporny, przy kilku warstwach można nawet stwierdzić, że jest ciężki do zmycia

Nie polecam tego tuszu, nie jest wart swojej ceny, a jego działanie pozostawia wiele do życzenia. To pierwszy tusz Maybelline na którym tak bardzo się zawiodłam i przykro mi to pisać, ale nawet gdyby rozdawali go za darmo nie wzięła bym go.

2. Miejsce drugie to tusz który znajduje się na pograniczu w moim zestawieniu, bo właściwie nie jest z nim aż tak tragicznie. Doszłam do takiego wniosku biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny i mogę go Wam polecić, a jest to tusz Wibo Waterproof Volume Mascara.
 cena: ok. 9zł
pojemność: 8ml
Producent obiecuje ekspresowe pogrubienie i wydłużenie rzęs bez efektu sklejania.

Nigdy wcześniej nie miałam tak taniego tuszu do rzęs, ale czytając wiele pozytywnych opinii na jego temat  postanowiłam się skusić. Muszę przyznać, że tusz za 9 zł okazał się o wiele lepszy od swojego poprzednika za 30 zł. Testując go znalazłam kilka zalet, ale nie obyło się bez wykrycia pewnych wad. Jednak jak na tusz z niskiej półki cenowej uważam, że warto było go wypróbować.

Zalety:
+ dobra szczoteczka, ładnie rozczesuje rzęsy
+ wodoodporny
+ kolor głębokiej czerni
+ bardzo delikatnie wydłuża i pogrubia- nadaje się do bardzo delikatnego makijażu
+ cena- dobry produkt otrzymujemy za grosze

Wady:
- trzeba szybko malować rzęsy- błyskawicznie zasycha
- przy drugiej warstwie na rzęsach pojawiają się nieestetyczne grudki
- nie wydłuża
- po dwóch tygodniach używania zasechł w opakowaniu

Rezultatem pojedynku jest wygrana tuszu do rzęs z Wibo, w jego przypadku potwierdza się zdanie, że "tanie nie znaczy złe" (bynajmniej nie beznadziejne) chociaż nie wiem czy kiedykolwiek go jeszcze kupię.

Już jutro przedstawię Wam moje ulubione i godne polecenia tusze do rzęs.
Jestem ciekawa jaki był Wasz najgorszy tusz. Czekam na Wasze komentarze!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...