środa, 29 lutego 2012

Sama słodycz= Nail Tek+ Essence

Różu na paznokciach nie miałam od wakacji, zafascynowana głównie fioletami i nudziakami zapomniałam już jak moje paznokcie wyglądają w tym pełnym wdzięku kolorze. Kiedy zobaczyłam lakier What a Melon w kolorze intensywnego różu na nowo zakochałam się w różowych paznokciach. Jednak po kilku dniach noszenia poczułam chęć urozmaicenia mani i dodałam delikatny wzorek za pomocą stempelków z Essence, które zostały "odkurzone" po wielu miesiącach leżenia w najciemniejszym kącie szuflady.

Różowy lakier- Nail Tek Hydration Therapy- What a Melon
Wzorek- Stampy Set Essence+ czarny lakier do stempli Essence

w sztucznym świetle
 

__________________________________________________________________________
Przypominam o konkursie trwającym na moim blogu- klik,klik- SERDECZNIE ZAPRASZAM!



poniedziałek, 27 lutego 2012

Catrice C'mon Chameleon!

W moim zbiorku cieni do powiek największą sympatią ostatnimi czasy cieszy się cień Catrice C'mon Chameleon! Cień większości już bardzo dobrze znany, a dla tych które widzą go pierwszy raz krótka recenzja "kameleona" i makijaż w całości nim wykonany.

Widząc pierwsze makijaże z użyciem tego cienia pomyślałam "ciekawy, ale nie jest mi niezbędny". Jednak cały czas miałam go w pamięci, aż w końcu podczas wizyty w drogerii uległam i kupiłam C'mon Chameleon. Pierwszy makijaż to głównie zachwyty nad kolorem- pierwszym duochromem w kolekcji. 

Cień Catrice jest duochromem- kąt padania światła powoduje że zmienia się jego odcień. Podstawą jest kolor brązowy, ale cień połyskuje na zielono. Najfajniejsze w nim jest to, że sami decydujemy o wydobyciu koloru zielonego. Rozcierając cień na powiece uzyskujemy kolor brązowy, natomiast kiedy cień wklepujemy pędzelkiem objawia nam się cały urok duochromatycznego kameleona. Dzięki tym możliwościom cienia, wyłącznie za jego pomocą można stworzyć cały makijaż oka zarówno na dzień (co możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej) jak i na wieczór.  

C'mon Chameleon jest cieniem dobrej jakości, jego zaletą jest nie tylko piękny kolor, ale również pigmentacja, trwałość oraz łatwość rozcierania. Cień zawsze nakładam na bazę z Virtuala i w nienaruszonym stanie wytrzymuje na swoim miejscu cały dzień. 

Na zdjęciach dzienny makijaż oka wykonany cieniem Catrice C'mon Chameleon oraz tusz do rzęs Maybelline Colossal Volum' Express.
Polecam- w przypadku Catrice C'mon Chameleon niepowtarzalny makijaż za pomocą jednego cienia jest do wykonania dla każdej z nas.
Opakowanie- plastikowe, solidnie i estetycznie wykonane.
Cena- 11,99zł
Gdzie kupić?- Drogerie Natura

__________________________________________________________________

Przypominam o konkursie trwającym na moim blogu- klik,klik- SERDECZNIE ZAPRASZAM!

wtorek, 21 lutego 2012

Balsam do ust Tisane- ratunek dla ust

Suche, spierzchnięte, popękane usta... Brzmi znajomo? Kiedy temperatura na zewnątrz drastycznie spada skóra ust potrzebuje dodatkowej ochrony, brak gruczołów potowych powoduje, że skóra w tym miejscu nie jest w stanie utrzymać stałego poziomu nawilżenia o które musimy zatroszczyć się same. Spierzchnięte usta często pieką, samoczynnie pękają, a wysuszony naskórek niekiedy zadziera się i odstaje (nigdy go nie zdzierajcie, to może prowadzić do powstania ran, których skutkiem mogą być infekcje!). 
Sama w zimie mam problem ze spierzchniętą skórą ust, stosuję wiele balsamów do ust, maści i kremów, produktem najskuteczniejszym okazał się balsam do ust Tisane. Balsam ten stosuję z przerwami od sześciu lat i za każdym razem z wielką przyjemnością kupuję kolejne słoiczki, bo wiem że inwestuję w produkt najlepiej odpowiadający potrzebom moich ust. 
Kiedy skórki, na skutek przesuszenia odstają w żadnym wypadku nie należy nakładać na usta kolorowej szminki czy błyszczyka, ponieważ powodują one dodatkowe wysuszenie i podkreślają suche skórki na których zyskują jeszcze intensywniejszą barwę, wygląda to nieestetycznie. Wtedy najlepiej zrezygnować z szminek i postawić na balsamy lub maści do ust, ja oprócz wcześniej już wspomnianego balsamu Tisane polecam również inne produkty po które sięgam zimą każdego dnia:
rano i w ciągu dnia- balsam Tisane, Carmex, pomadka bebe Johnson&Johnson, przed snem: maść z witaminą A lub miód (bardzo skuteczny, naturalny środek).
Balsam Tisane dzięki zawartości naturalnych składników (wosk pszczeli, miód, olej rycynowy, oliwa, ekstrakt z melisy, jeżówki purpurowej i ostropestu plamistego, witamina E) intensywnie pielęgnuje usta, dodatkowo chroni je przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Usta po jego użyciu są nawilżone, miękkie, ukojone. Zapach balsamu jest bardzo przyjemny, to delikatny zapach miodu. Sama konsystencja jest również niewątpliwą zaletą tego produktu, łatwo wydobyć go ze słoiczka nawet podczas na mrozie- nie tworzy twardej bryłki. Balsam Tisane można nazwać kosmetykiem wielofunkcyjnym, z powodzeniem nadaje się do stosowania na przesuszone miejsca lub skórki wokół paznokci, a słoiczek jest tak niewielki, że z pewnością zmieści się do każdej damskiej torebki.

Gdzie kupię? Produkt dostępny tylko w aptekach. 
Cena: 7,50zł (może się różnić w zależności od apteki)
 


poniedziałek, 20 lutego 2012

Duri- Pure Red

Czerwone paznokcie są dla mnie jak mała czarna- podkreślają kobiecość, są eleganckie i ponadczasowe. Czerwony lakier modny jest zawsze i pasuje zarówno na dzień jak i na wieczór. Przy wyborze czerwonego lakieru do paznokci warto się zastanowić nad jego odcieniem i dobrać jak najlepiej współgrający z kolorem naszej karnacji. Bez względu na to czy paznokcie są krótkie czy długie zawsze należy pamiętać o tym, aby były zadbane i starannie pomalowane, warto poświęcić dłuższą chwilę, bo pośpiech w tym przypadku nie jest naszym sprzymierzeńcem. Przez ostatni tydzień(!) na moich paznokciach gościł lakier Duri Pure Red, któremu z przyjemnością poświęcę dzisiejszy post.
W ostatnim poście prezentowałam lakier firmy Duri w odcieniu Lavender The Magnificent, wspominam o nim w tym momencie ponieważ opis buteleczki oraz pędzelka jest dokładnie taki sam w przypadku obu lakierów, dlatego zacytuje samą siebie z poprzedniego postu:  
Lakier znajduje się w poręcznej szklanej buteleczce o pojemności 15ml, która dzięki tłoczonej na szkle nazwie firmy oraz śnieżnobiałej wieńczącej opakowanie zakrętce prezentuje się bardzo elegancko i prosto. Na spodzie buteleczki umieszczone są wszystkie najistotniejsze informacje. Pędzelek- klasyczny prostokątny o odpowiedniej szerokości, pozwalający na dokładne porycie płytki paznokcia za dwoma pociągnięciami. 
Kolor lakieru to stuprocentowa, bezdrobinkowa, kremowa, czysta czerwień. Odcień jest bardzo nasycony i pasuje do większości karnacji.
Lakier dobrze kryje, jednak przy pierwszej warstwie patrząc na paznokcie "pod światło" w niektórych miejscach prześwitywały białe końcówki paznokci, dlatego tradycyjnie już pokryłam paznokcie drugą warstwa, wtedy kolor był jednolity a paznokcie dzięki kolejnej warstwie dodatkowe zabezpieczone. Lakier nie bąbelkuje, dobrze się rozprowadza, błyskawicznie schnie (wystarczyło 10 minut aby lakier osiągnął zupełną twardość- odporność na odgniecenia itp.) i co najważniejsze jest niesamowicie trwały. Kolor Pure Red testowałam również bez żadnego zabezpieczenia w postaci top coatu i nosiłam go całe 7 dni. Test ten lakier przeszedł znakomicie, po czterech dniach delikatnie na niektórych paznokciach wytarł się na końcach, ale nie było to widoczne, natomiast bez odprysków, zadrapań czy odgnieceń lakier wytrzymał na moich zdrowych paznokciach cały tydzień. Lakiery Duri są produktami profesjonalnymi o świetnej jakości, kolory są niesamowicie nasycone, a malowanie nimi paznokci to sama przyjemność, warto je wypróbować!

Sugerowana cena detaliczna za 15ml lakieru firmy Duri wynosi 35zł. Pełna paleta kolorów oraz możliwość zakupu na www.duri.pl - ja już upatrzyłam sobie kilka pięknych odcieni.

Lakier Pure Red możecie kupić tutaj
Lakier Lavender The Magnificent możecie kupić tutaj

 

piątek, 10 lutego 2012

Wysuszacze do paznokci Essence- porównanie



Malowanie paznokci jest jedną z czynności, które bardzo lubię. Opiłowane i starannie pomalowane paznokcie są wręcz obowiązkowym elementem mojego wizerunku. Jednak jest pewien etap wykonywania nowego mani który do pewnego momentu był dla mnie bardzo uciążliwy. Tym momentem jest czas po malowaniu paznokci, kiedy lakier schnie. Zawsze malowałam paznokcie wieczorem, przed snem, zwykle rano budziłam się z pięknymi pazurkami, zdarzało się jednak czasem, że kładłam się do łóżka z (jak się później okazywało) jeszcze lekko wilgotnym lakierem, o czym po przebudzeniu świadczyła odciśnięta na pazurkach tekstura pościeli. To powodowało, że nie musiałam wstać z łóżka lewą nogą żeby mieć zepsuty humor... Po kilku takich przykrych porankach postanowiłam zainwestować w preparat przyspieszający wysychanie lakieru. Pierwszym zakupem był przyspieszacz w sprayu później skusiłam się na kropelki- oba produkty pochodzą z Essence. Postanowiłam zrobić porównanie, które mam nadzieję dla wielu z Was okaże się przydatne.  
Jeszcze w zeszłym roku szukając wysuszaczy lakieru do paznokci udałam się do Natury, wiedziałam że Essence oferuje produkt tego typu więc skusiłam się na dostępny w szafie wysuszacz w sprayu. Wysuszacz znajduje się w małym, poręcznym opakowaniu o pojemności 50ml. Zapłaciłam za niego 9,90zł.
Wysuszacz rozpyla delikatną mgiełkę o słodkim, nieco duszącym zapachu, który bardzo szybko się ulatnia. Jego nieumiejętna aplikacja, powoduję osadzanie się preparatu na wszystkim dookoła. Należy uważać, aby nie spryskać paznokci ze zbyt małej odległości- wtedy małe kropelki na lakierze gwarantowane.
Zarówno jeden jak i drugi wysuszają lakier na piątkę ich dodatkową zaleta jest formuła delikatnego olejku, który natłuszcza skórki wokół paznokcia. Tworzy na lakierze delikatną powłokę ochronną, jednak do całkowitego wysuszenia lakieru (twardość na której nic się nie odbije) potrzebujemy 10-15 minut. 
 Nie będę ukrywała, że ten wysuszacz darzę mniejszą sympatią, a to wszystko za sprawą jego kolegi w kropelkach, który jest o wiele bardziej precyzyjny. Jak na mój pierwszy wysuszacz spisał się bardzo dobrze, sprostał moim oczekiwaniom jednak forma w sprayu niezbyt przypadła mi do gustu, dlatego przerzuciłam się na kropelki Express Dry Drops, bez których obecnie nie wyobrażam sobie manicuru. 
 Kropelki są rewelacyjne! Wysuszacz ma konsystencję olejku, dwie kropelki nałożone na paznokieć wysuszają zupełnie lakier w 10 minut. Pipetka zapewnia precyzyjną aplikację, przez konsystencję produkt spływa z paznokci po palcach co powoduje unieruchomienie na kilka minut. Dzięki temu produktowi nałożonemu przed snem na świeżo pomalowane paznokcie, rano nie ma na nich śladów jakichkolwiek odcisków. Oczywiście nie radzę zaraz po użyciu preparatu myć naczyń czy wkładać dłonie do kieszeni, bo wtedy zepsuty mani macie jak w banku ;)
Pjemność: 8ml
Cena: ok. 9zł
W przypadku obu preparatów zmodyfikowałam nieco "instrukcję obsługi" dzięki czemu działają świetnie, oto moje sposoby na idealnie suche paznokcie z wysuszaczami Essence:
1. Nałóż lakier odczekaj 30 sekund- zdecydowanie za krótko, przed użyciem preparatu musimy poczekać chwilkę żeby lakier delikatnie podsechł, według mnie optymalny czas to 2-3 minuty, po nałożeniu preparatu na lekko podeschnięty lakier nowy mani wysycha w błyskawicznym tempie. 
2. Zanim spryskamy bądź nałożymy kropelki na paznokcie należy położyć pod dłonie ręczniczek lub chusteczkę higieniczną w celu uniknięcia otłuszczenia mebli i siebie ;)
3. Jeżeli lakier jest beznadziejnej jakości lub stary nawet wysuszacz nie poradzi sobie z taką "siłą oporu" ;)

Moim faworytem są kropelki Ekspress Dry Drops, jeżeli poszukujecie dobrego wysuszacza, machanie dłońmi z świeżo pomalowanymi paznokciami Was nudzi, a ciągłe dmuchanie na pazurki męczy- mogę polecić Wam te produkty Essence- wybór formy zależy od Was ja jednak kropelki stawiam na pierwszym miejscu. 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...